20.03.2016 Rozważanie na niedzielę "Powiadam wam, jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą" - komentarz do czytań z Niedzieli Palmowej napisała s. Katarzyna.
Dziś Niedziela Palmowa - Niedziela Męki Pańskiej rozpoczynająca Wielki Tydzień misterium cierpienia Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Lecz także dziś święty Ewangelista Łukasz roztacza przed naszymi oczyma obraz triumfalnego wjazdu Jezusa do świętego miasta Jerozolimy. Z jednej strony mamy "całe mnóstwo uczniów wychwalających Boga za Jego wielkie cuda", których żaden człowiek nie mógł uczynić, a z drugiej - faryzeuszy domagających się, aby im tego zabronił. W swojej duchowej ślepocie nie spostrzegli, że Bogu nakazują coś przeciwko istocie bóstwa się udzielającego - aby Go nie wychwalać. Jezus odpowiadając używa - tak wskazuje duch języka i wschodniej kultury - mocnej, uroczystej formy: "Powiadam wam, jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą". Czy kiedykolwiek wyobraziliśmy sobie, że widzimy krzyczące kamienie? - wielkie głazy, małe, rzeczne otoczaki, kamyczki? I nie miałaby to być kakofonia, lecz wielkie wychwalanie Boga, który - święty, inny, różny od czegokolwiek, co znamy chce nas wszystkich do siebie przyprowadzić. Dlatego właśnie wybiera drogę męki. Dla nas to wielka tajemnica, dlaczego Bóg wszechmocny wybiera taki sposób naszego zbawienia: uniżenie, upokorzenia, odrzucenie przez lud i opuszczenie przez bliskich, zniewagi, biczowanie i drogę najgorszych przestępców. (Dopiero za zasłoną doczesności jest niewyobrażalna dla nas rzeczywistość nieba.) Widząc tę bliską przyszłość Jezus gromadzi wybranych, ukochanych uczniów i w ich ręce dla nas, wszystkim czasom przekazuje największy dar - Siebie samego osłoniętego chlebem, a słowami pełnymi miłości przypomina, umacnia, poucza, abyśmy do końca ziemskich dni szli Jego drogą. Kiedy próbujemy szukać swojego odbicia w Ewangelii widzimy siebie często jako tych, którzy wpatrują się w Jezusa i idą wiernie za Nim, lecz często musimy zadawać sobie konkretne pytanie: ile w nas z postawy faryzeuszy?, czy jesteśmy może mniej egocentryczni?, mniej skoncentrowani na sobie, a otwarci na innych? Tak po ludzku w swojej potrzebie bycia zaakceptowanym, zauważonym nieraz dla siebie żądamy pochwał, aplauzu, chcemy ciągle być w centrum zainteresowania, czujemy się źle, gdy milczy telefon i nie odwiedzają znajomi. Spójrzmy jeszcze raz na osobę Jezusa, który jest z nami tu i teraz i zaprasza Ciebie i mnie do czuwania z Nim. |