12.12.2014 Wobec zalewającego nas pustosłowia rozmaitych mediów, steku kłamstw i zniekształcania rzeczywistości również nam - małżonkom, rodzicom - niełatwo jest stawać w prawdzie i wypełniać swoje powołanie np. do bycia ojcem.
Ewentualne niepowodzenie rodzica, nie jest jednak tylko jego prywatną sprawą. Zawsze bowiem odbija się boleśnie na dzieciach. Szczególnie negatywne konsekwencje dla procesu wychowania dzieci rodzi brak prawidłowego wzoru ojca. Matka - zgodnie z pewnym porównaniem - jest niejako glebą, na której wyrasta, jak drzewo, ich dziecko. To jednak, czy będzie ono wysokie, proste, odporne na życiowe zawirowania zależy od ojca - przyrównanego do tyczki, wzdłuż której piąć się będzie młody organizm. Brak tego wzoru daje duże prawdopodobieństwo, że życie dziecka potoczy się źle. Będzie przypominać pokręcony, leżący na ziemi lub tuż nad nią pień. Świetnie, niestety, widać to na przykładzie młodych przestępców. Ich rodziny z reguły nie wywiązywały się należycie ze swoich obowiązków względem dzieci. Ojcowie nie dali właściwego wzoru do naśladowania. Owoce zbieramy wszyscy? Z badań socjologicznych wykonanych w polskich rodzinach wynika, iż przeciętny ojciec poświęca swojemu dziecku jedynie 7 minut dziennie. Z kolei na oglądanie programów telewizyjnych ma aż 4 godziny. Przy takich proporcjach nie dziwi, że dziecko zrobi cokolwiek, by zasłużyć na uwagę rodzica - np. będzie się bić z innymi, łobuzować, kraść itd. Zaniedbanie jest gorsze od przemocy - twierdzą niektórzy terapeuci pracujący z osobami niedostosowanymi społecznie. Zapewne mają rację.
Przykład ojca jest też niesłychanie ważny dla religijnego wychowania naszych dzieci. Z cały szacunkiem dla kobiet - ile ich starań w tej dziedzinie skończyło się sukcesem w sytuacji, gdy ojciec nie współpracował z matką? Gdy ojciec w niedzielę idzie z kolegami na piłkę, ryby, grilla itd. i szerokim łukiem omija kościół, to jak długo dziecko będzie zainteresowane chodzeniem na Mszę św.? Nawet z matką? Przecież najważniejszy w tym czasie autorytet - lub jeden z dwu najważniejszych - swoim przykładem daje mu jednoznaczne sygnały, że Kościół jest dla słabych, starych, dla kobiet wreszcie. Prawdziwy mężczyzna spędza niedzielę na przyjemnościach, zakupach w supermarketach, realizowaniu się w hobby itd. - taki jest przekaz. Z nim z kolei współgrają media, a dwie godziny w tygodniu katechezy w szkole nie zastąpią przykładu normalnego życia religijnego rodziców. Jeszcze wyraźniej widać to w rodzinach Polaków na obczyźnie. Przeżywałem ostatnio rekolekcje w gronie Kręgów Rodzin w Hanowerze, w Niemczech. Z wielu rozmów z żyjącymi tam naszymi rodakami wyraźnie widać, jak wielkie problemy mają z normalnym wychowaniem swoich dzieci. Konsumpcjonizm i nastawienie na użycie wciska się z każdej strony. Ich dzieci przebywają po kilkanaście godzin dziennie w środowisku osób ateistycznych, zainteresowanych jedynie własnym sukcesem życiowym, przyjemnościami. Jak wytrwać, gdy wszelkie przejawy religijności traktowane są jako wyraz zacofania, życiowego nieudacznictwa przez rówieśników? Poniekąd i my - chrześcijanie - jesteśmy temu winni. Jak prezentujemy się w mediach? Są one zawłaszczone - bez mała - przez treści dalekie od nauki Chrystusa. Zamiast jednak obrażać się na nie, trzeba ukazywać światu radość z bycia chrześcijaninem. Świat odrzuca Chrystusa, ale nie może odrzucić krzyża, cierpienia, bólu, śmierci wreszcie. Stara się więc ukryć je pod płaszczykiem świata reklam, w których nie ma starości, choroby, itp., a krzyże nakazuje zdejmować lub zakrywać. W głębi serca ludzie tacy są jednak pełni obaw, lęku - np. o to, by nie zachorować, by nie utracić pracy, stanowiska, pozycji życiowej, by nie pogorszyła się ich sytuacja materialna. O ileż wspanialsza jest droga uczniów Chrystusa. Nie wyklucza dobrej pracy, wysokiego stanowiska, prestiżu społecznego ale też obdarowuje pokojem i trwałym szczęściem nawet najbiedniejszych. Chrystus każdemu oferuje samego Siebie. Ta radość ma trwałe podstawy - bo wierny jest Chrystus swoim słowom. Zmiana lub utrata pracy, stanowiska, pogorszenie się bytu materialnego lub stanu zdrowia są przykre, jednak nic nie może mnie - poza mną samym - odłączyć od miłości Chrystusa. Co więc robić? Pomocą w dobrym przeżywaniu małżeństwa, rodzicielstwa, wiary służą Kręgi Rodzin. Działają w obu naszych parafiach. Spotykamy się raz w miesiącu - zwykle w niedzielę lub inny wolny dzień. W czasie spotkania modlimy się, dzielimy doświadczeniami swego życia i formujemy w oparciu o zatwierdzone przez Kościół materiały. Raz w roku staramy się uczestniczyć w rekolekcjach przeznaczonych dla rodzin. Spotykamy się wówczas z ludźmi z całej Polski - i nie tylko. Kontakt z Kręgami można nawiązać poprzez naszych kapłanów lub pod tel. 660 664 693 (DS). U progu nowego roku kościelnego i mającego wkrótce się zacząć nowego roku kalendarzowego, 2015, warto - drogi ojcze - zastanowić się nad ważnymi dla Ciebie i Twojej rodziny sprawami. Jaki dajesz wzór swoim dzieciom? Czy jesteś dobrym ojcem? Na kogo wyrosną Twoje dzieci? Czy mogą na Ciebie liczyć w dziedzinie wychowania na dobrego człowieka? Ile czasu im poświęcasz? Szczęść Boże ! Dariusz Stępień |