13.11.2014 Nie ta matka, która urodziła, ale ta, która wychowała i miłością obdarzyła - mówi jedno z polskich porzekadeł.
Już dawno temu ludzie dostrzegli, że w rodzicielstwie fakt spłodzenia dziecka wcale nie jest najważniejszy. O jakości rodzicielstwa, o tym, jak wiele rodzice ofiarują miłości dziecku, decyduje ich wieloletnie poświęcenie. Rodzicielstwo bo-wiem jest ofiarowaniem siebie dziecku w miłości. Świetnie rozumieją to wszyscy, którzy wychowywali lub wychowują dzieci i czynią to z poświęceniem. Niekiedy jest tak - obecnie coraz częściej - że małżonkowie nie mogą począć dziecka. Szacuje się, że w Polsce co piąta para cierpi na niepłodność. W naszym kraju naprotechnologia nie jest jeszcze w zasadzie osiągalna. Ale nawet gdyby już była - i ona ma swoje ograniczenia. Dobrym rozwiązaniem problemu niepłodności jest adopcja. Fundamentem decyzji o adopcji musi być dobro dziecka, akt miłości wobec niego. Jeśli adopcja wynika jedynie z chęci zapełnienia pustego miejsca w domu, potrzeby "stania się normalną rodziną", itd. wówczas łatwo o porażkę. W którymś momencie dziecko dostrzeże, że jego rodzice potraktowali go jak rzecz, a nie osobę. Miłość natomiast czyni cuda. Dwa lata temu byliśmy na rekolekcjach z małżeństwem, które adoptowało chłopca mającego duże problemy zdrowotne. Przy porodzie doznało porażenia mózgowego. Otrzymało bodaj 3 punkty w skali Agpara. Biologiczni rodzice pozostawili je w szpitalu. Nikt zresztą nie dawał mu szans na przeżycie. Mimo to kurczowo trzymało się życia. Po 8 miesiącach adoptowała je para z Domowego Kościoła. Chłopiec miał szereg schorzeń. Przewidywano, że do końca życia będzie leżał w łóżku, miał poważną wadę serca, nerek itd. Po kilku latach rodzice przyjechali do lekarza, który odbierał poród. Na jego pytanie o stan zdrowia chłopca powiedzieli mu, że Krzyś siedzi w samochodzie, że chodzi i rozwija się jak normalne dziecko. Nie wierząc w powyższe lekarz wyszedł ze szpitala, by go obejrzeć. Lekarz, która badała serce chłopca i zdiagnozowała wadę, po kilku latach - i ponownym zbadaniu Krzysia - stwierdziła, że wierzy w fakt istnienia wady po porodzie tylko dlatego, że sama badała dziecko. W przeciwnym wypadku uznałaby, że inny lekarz pomylił się. Widzieliśmy to dziecko przez dwa tygodnie. Nic nie wskazywało na to, że po porodzie cudem przeżyło.
"Kto przyjmuje w imię moje takie dziecko, Mnie samego przyjmuje. Ten zaś, kto Mnie przyjmuje, nie Mnie przyjmuje, lecz Tego, który Mnie posłał." Mk 9:37 Przypatrzmy się normalnym relacjom rodzinnym. Ponieważ kochamy swoje dzieci wymagamy od nich, stawiamy im coraz to większe wymagania w miarę ich wzrostu. Posyłamy je do szkoły, choć przyjemniejsza byłaby dla nich zabawa. Ale zabawa nie da im w przyszłości wykształcenia, zawodu, źródła utrzymania. Oczekujemy posłuchu wobec starszych ? dla ich dobra, nie dla zasady. Obciążamy obowiązkami domowymi ? aby będąc dorosłe były samodzielne, by umiały sobie ugotować, posprzątać, uszyć, zrobić zakupy itd. Tak samo należy traktować dzieci adoptowane - w ten sposób wyrazimy miłość wobec nich. Spójrzmy też na relacje w rodzinach patologicznych ? np. w rodzinie obarczonej alkoholizmem rodziców. Dla alkoholika nie tyle istotne jest to czy dziecko uczęszcza do szkoły, jak się uczy, czy odrabia lekcje. Nieistotne są wymagania wobec dziecka, ponieważ nie ono jest w centrum jego zainteresowań. Istotne jest natomiast, czy ma dziś pieniądze na alkohol. "Gdzie jest bowiem twój skarb, tam, również będzie twoje serce." Mt 6:21 Aby adoptować dziecko należy zgłosić się do Poradni Adopcyjnej. We Wrocławiu działają dwie takie Poradnie. Jedna z nich prowadzona jest przez naszą archidiecezję - jej siedziba mieści się we Wrocławiu przy ul. Katedralnej 4 (tel. 71 327 11 03)
Dariusz Stępień |