17.03.2019 Rozważanie na niedzielę "Postawimy trzy namioty..." - rozważanie na II Niedzielę Wielkiego Postu napisał Dariusz Stępień.
Słowo Boże jest odwiecznym, przemyślanym przez Boga, swoistym listem, jaki napisał poprzez natchnionych autorów do całej ludzkości. Dlatego wszystkie słowa w nim zawarte są ważne i mają przynieść zamierzony przez Boga owoc. On sam to zresztą zapowiedział: ? słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa. (Iz 55, 11). Z takim więc przekonaniem odczytajmy dzisiejszą Ewangelię. Apostołowie - w tym Piotr, Jakub i Jan - mieli prawo czuć się niepewnie. Ich życie obfitowało ostatnio w zmienne wydarzenia. Najpierw zostali wysłani przez Jezusa na pierwszą misję głoszenia Dobrej Nowiny Narodowi Wybranemu, w trakcie której dokonywali leczyli chorych i wypędzali z ludzi złe duchy (Łk 9, 1-6). Później doświadczyli spektakularnego cudu ich Mistrza - rozmnożenia chleba dla wielu tysięcy osób (Łk 9, 12-17). Św. Piotr natchniony przez Ojca rozpoznał w Jezusie i publicznie wyznał, że jest On Mesjaszem (Chrystusem ? Łk 9, 18-21). Wszystko wydawało się kroczyć w kierunku triumfalnego objawienia się wielkich dzieł Boga. Tymczasem Jezus zapowiada chwilę potem, że idzie do Jerozolimy, aby cierpieć i umrzeć. Co więcej ? stawia jasne wymagania: aby być Jego uczniem, trzeba zaprzeć się samego siebie i nieść ? naśladując Pana ? swój krzyż (Łk 9, 22-23). Dla apostołów, zwykłych ludzi, nie mających żadnego teologicznego wykształcenia, mogło to być ? mówiąc kolokwialnie ? pomieszanie z poplątaniem. Jaki więc, ostatecznie, jest Jezus? Czy jest Panem natury - leczącym choroby, panującym nad przyrodą, mogącym rozmnożyć chleb itd.? Czy jest Panem świata duchowego ? wypędzającym złe duchy i obdarzającym tą władzą wybranych przez siebie ludzi? Czy może jakimś fantastą, nie umiejącym dokończyć podjętego dzieła, świadomym nadchodzącej porażki w Jerozolimie? My znamy już dobrze odpowiedź na te pytania, ale sytuacja apostołów była inna. Oni oczekiwali jeszcze wypełnienia się proroctw dotyczących Mesjasza. Chyba właśnie dlatego Jezus ukazał się wybranym apostołom na górze Tabor w pełni swojej chwały. Musiało to być niezwykłe, bardzo umacniające ich wiarę, przeżycie dla nich wszystkich. Św. Piotr, po latach, napisał przecież: Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale [nauczaliśmy] jako naoczni świadkowie Jego wielkości. Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej. (2P 1, 17-18) Co z tego wynika dzisiaj dla mnie? Ja też doświadczam huśtawki nastrojów, radosnych i trudnych wydarzeń życiowych. Jednak przyjmując z wiarą nauczanie Jezusa wiem, że On jest przy mnie stale obecny. W swojej chwale. A przed Nim zegnie się każde kolano Błogosławionego czasu Wielkiego Postu, Dariusz Stępień |