11.03.2018 Rozważanie na niedzielę "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" - komentarz do czytań z IV Niedzieli Wielkiego Postu napisała Anna Krawczak. Jesteśmy w połowie Wielkiego Postu. Co lepsze postanowienia często zdążyły już z hukiem upaść. W głowie i w sercu zdążyły pojawić się wątpliwości - czy ja się aby dobrze nawracam? Może nawet zdążyło pojawić się znużenie? I nadchodzi wtedy TA - różowa - niedziela. Może wydawać się trochę dziwne, że w samym środku okresu pokuty Kościół świętuje Niedzielę Radości. No bo z czego tu się cieszyć, kiedy moja słabość i grzeszność widoczna jak na dłoni, a ja na dodatek zwyczajnie nie wiem jak sobie z nią poradzić...? W historii Kościoła niedziela ta była nazywana również "niedzielą wytchnienia" (bowiem łagodzony był na chwilę długo trwający już i intensywny post) lub "niedzielą pięciu bochenków (z powodu czytanej wcześniej w ten dzień Ewangelii o rozmnożeniu chleba). I tak myślę, że to jest właśnie to! To jest klucz! W całej tej mojej pracy nad sobą, nawracaniu, dobrych uczynkach nie mogę nigdy zapomnieć, że" łaską jesteśmy zbawieni", o czym przypomina nam dziś święty Paweł, oraz - co dodaje ewangelista - to Bóg posłał swego Syna na świat, by ten świat został przez Niego zbawiony. To nie my jesteśmy pierwsi... W czynach, słowach, modlitwach... To u Pana jest wytchnienie, to u Niego jest łaska. To On, gdy przyniosę mu coś, co mieści się w dwóch dłoniach - nakarmi tym tłumy. To On JUŻ mnie zbawił! Moja wielkopostna refleksja nabiera więc innych kształtów. Św. Faustyna zapisała słowa Jezusa - "nie za efekt nagradzam, ale za trud dla Mnie podjęty". Ja daję ile mogę, a że mogę niewiele - wszystko robi we mnie łaska Boża. Stąd już blisko do ogromnej radości. Właśnie teraz, właśnie w samym sercu postu. Ta moja pokuta i moje wyrzeczenia, poprzez łaskę prowadzą mnie wprost do otwartego serca Boga, który czeka na mnie pełen miłości i miłosierdzia. ZATEM - Laetare, Ierusalem! |